Czy zadawanie pytań to kluczowy element procesu myślenia? Tak pokazują codzienne doświadczenia. Tysiące godzin poświęconych rozmowom o decyzjach, o dylematach,
o postępie i rozwoju. Rozum dorosłego, zasypany odpowiedziami, opiniami i poglądami przypomina czasem zachowania dzieci w okresie wczesnoszkolnym: chce się wykazać, popisać i recytuje zaczerpnięte treści w nieskończoność… Odtwarza informacje. Popisuje się. Czy to jest ćwiczenie procesu myślenia…? Nie. Obecnie to autohipnoza.
Drzewiej słowo „think” w języku angielskim oznaczało wątpić. Zadawać pytania
o identyfikację, wyróżniki i spójność. W zasadzie słynne powiedzenie „myślę, więc jestem” winno brzmieć „wątpię, więc jestem obecny”.
Wprowadzając niniejszą Cz. 1 do świata „uważnego mentoringu” chcielibyśmy od razu zaznaczyć, że rola mentora – jeżeli ma być wsparciem dla decydenta – zasadza się na:
- uważnej obecności, czyli ani nie przyklejamy się do sprawy (naszym sercem), ani od niej nie uciekamy (naszym rozumem),
- prowadzimy dialog w pytaniach o naturze wątpiącej, czyli na jedno twierdzenie (przykłady poniżej) zawsze są 2 pytania. Jeśli ktoś za czymś biega, coś pokazuje, czymś się obkleja – oznacza również, że od czegoś ucieka, coś chce ukryć, czegoś nie chce pokazać. I to ten obszar „cienia” jest istotny z punktu widzenia mentoringu uważnego.
Słowniczek pojęć dla mentorów.
- Klient wchodzi w rolę ucznia (postawa otwarta):
- za dużo tego – to moment na chwilę odprężenia… ale tylko chwilę!;
- za trudne – to dobry objaw;
- nie podoba mi się – strach/urojenie wynurza się z ukrycia… chwyć to za gardło
i do ziemi, do brzegu!; - nie rozumiem – granica została dotknięta…;
- to jest głupie i bez sensu – granica została przekroczona… cofnij się o 2 kroki;
- Klient wraca z uporem maniaka w rolę mistrza (postawa zamknięta):
- za dużo tego – dopiero się rozgrzewa… czas podkręcić mu tempo;
- za trudne – ściemnia i pieści się ze sobą, czas dokręcić śrubę;
- nie podoba mi się – bada poczucie winy i litości u ciebie, zwiększ czujność i wsobność;
- nie rozumiem – idzie na łatwiznę… czas zwiększyć moc oraz precyzję;
- to jest głupie i bez sensu – ostatnia deska ratunku, czas iść za ciosem – seriami
i do białej kości!
Rozmowa z pewną milionerką, może nam posłużyć za dalszy przykład zastosowania powyższego… Zadano jej pytanie: co jest dla niej najważniejsze w życiu? Odpowiedzi są
na początku każdego wątku, po czym następuje przetłumaczenie na język mentorski, wskazujące pewne wyróżniki nad którymi warto się pochylić i być może popracować:
- Najważniejszy jest szacunek do pieniądza! – Zasługuję na większy szacunek w życiu… Czemu go nie dostaję?
- Potem szacunek do ludzi! – Nie doceniają mnie. Skąd tyle oszustów wokół mnie?
- Wreszcie rodzina….! – Mam pieniądze = znaczy troszczę się o rodzinę. Czemu nie mam dla nich czasu?
- No i tradycja! – Bez niej mój wizerunek byłby podobny do tych, których krytykuję.
Czy jestem jak oni? - Ale też kompetencje! – Sama nie wiem, jak wyjaśnić mój sukces. Czy mam poczucie winy?
- I klasa! – Tym można nadrobić brak kompetencji. Czy można jej kupić więcej?
- Nie można zapomnieć o Bogu i pomaganiu innym! – Tu kończy mi się amunicja…
Czy ja kupuję dobre uczynki? - Finalnie trzeba dbać o siebie….! – Kiedyś było inaczej. Czy poradzę sobie z tym…?
Jak zauważył Gerry Spence: Większość z nas jednak nie mówi wiele prawdy o sobie.
Nie obnażamy swego bólu, złości, gniewu i leków. Obawiamy się okazać strach, radość, zazdrość, pragnienia, idee, niepewność, po prostu – siebie.
WIARYGODNOŚĆ tkwi gdzieś w kościach, a nawet głębiej, w szpiku. Nadymamy się, puszymy, mając nadzieję na to, że przybierzemy postać potężnego Goliata, zapominamy zaś
o Dawidzie. Wystarczy, że mentor umie tłumaczyć z języka Goliata, na język Dawida…
Prosimy o informacje z Waszymi przykładami na adres przemyslenia@krool.org.
Pod nie przygotujemy Cz. 2
W duchu uważności przypominamy jej definicję: to wrażliwe zatrzymanie nad właściwą niejasnością.